Komentarz Prezesa PSEW Wojciecha Cetnarskiego
Skutki nieprzemyślanych, populistycznych obietnic, czy decyzji politycznych zawsze są złe. Czy to w Polsce, czy w USA. Rzeczywistość w jakiej przyszło nam żyć jest zbyt złożona, aby dawało się po niej poruszać kierując się jedynie hasłami i przemówieniami z wieców wyborczych, czy zamkniętymi w 140 znakach Twittera.
Tym razem ofiarą takich ideologicznych haseł padła energetyka jądrowa w USA. Wydawać by się mogło, że tej branży nic nie grozi ze strony prezydenta-elekta partii republikańskiej. Ale jak pisałem – rzeczywistość jest bardziej złożona.
Energetyka jądrowa w USA boryka się od jakiegoś czasu z poważnym problemem. Tak jak nasze elektrownie węglowe, tak amerykańskie instalacje są coraz starsze i aby przedłużyć posiadane koncesje (licencje) na produkcję energii muszą być poddane modernizacji. To w obecnych czasach ogromny koszt, bo standardy bezpieczeństwa elektrowni atomowych, w porównaniu z tymi, jakie obowiązywały 40-50 lat temu, gdy je budowano, zwiększyły się dość radykalnie. Stąd, aby taką modernizację sfinansować, właściciele tych elektrowni w USA, np. Exelon, czy Entergy, planowały uzyskać akceptację ze strony stanowych regulatorów (PSC), dla podniesienia cen za energie elektryczna sprzedawaną w tych stanach w oparciu o argumentację prawną zbudowaną wokół Clean Air Act („CAA”).
Właśnie tak – właściciele elektrowni atomowych doszli do wniosku, że skoro władze federalne naciskają na rozwój źródeł niskoemisyjny poprzez wprowadzanie regulacji takich jak wspomniany CAA, to elektrownie atomowe znakomicie wpisują się w te oczekiwania, bo są przecież całkowicie bezemisyjne, jeśli chodzi o CO2. W związku z tym, dodatkowe koszty swojej modernizacji, jakimi planują obciążyć odbiorców powinny być traktowane jako koszt unikniętych emisji – tym samym PSC powinni podwyżki zaakceptować we wnioskowanej wysokości, bo są to również koszty ograniczenia emisji CO2, więc wszystko jest zgodnie z planem władz federalnych.
I tu, wraz z wyborem nowego prezydent USA zaszła niespodziewana zmiana – Donald Trump zapowiedział, że zamierza zlikwidować CAA, zatem odpadnie naczelny argument za dalszym modernizowaniem i eksploatacją elektrowni atomowych. Skoro jednak ilość emitowanego przez energetykę CO2, nie ma żadnego znaczenia – zdaniem prezydenta-elekta, to jaką przewagę nad elektrowniami gazowymi i węglowymi mają drogie elektrownie atomowe ? Przewagi kosztowej brak, ale pozostaje ich znaczenie dla programów wojskowych. USA są największym światowym użytkownikiem reaktorów atomowych i innych instalacji nuklearnych dla celów wojskowych i posiadanie rozbudowanej bazy cywilnej energetyki jądrowej jest istotne z punktu widzenia utrzymania i rozwoju wojskowych technologii nuklearnych (np. okręty podwodne). Ten sam związek występuje pomiędzy rozwojem brytyjskiego programu odstraszania atomowego Trident, a decyzją o budowie elektrowni atomowej w Hinkley Point, co tłumaczy niezrozumiałą w innym kontekście determinację rządu brytyjskiego w realizacji tego nieopłacalnego ekonomicznie projektu.
Tym samym może się za parę miesięcy okazać, że nowa amerykańska polityka środowiskowa będzie musiała jednak wziąć pod uwagę potrzebę dalszego utrzymania przy życiu istniejącej w USA energetyki atomowej i narzędzia takie jak CAA okażą się jednak akceptowalne. Bo choć energia ze źródeł nuklearnych to tylko ok. 20% amerykańskiego miksu energetycznego, to rola sektora nuklearnego dla całego systemu gospodarczego USA i bezpieczeństwa narodowego jest znacząco większa.