Istnieje wiele koncepcji mających służyć tworzeniu tzw. impulsów rozwojowych na poziomie województwa, powiatu, czy gminy. Nie jest kłopotliwe stymulowanie rozwoju obszarów już rozwiniętych – prawdziwym wyzwaniem jest wspieranie zrównoważonego i dynamicznego rozwoju w regionach pozbawionych wystarczającej infrastruktury. Mówiąc o energetyce wiatrowej na poziomie samorządu lokalnego, mówimy o realnych inwestycjach, a co za tym idzie dodatkowych dochodach zarówno gmin jak i mieszkańców.
Energetyka konwencjonalna, bazująca na paliwach kopalnych opiera się na mało demokratycznej zasadzie „niewielu zarabia na wielu” i tylko wąskie grupy są beneficjantami zysków. Odnawialne źródła energii przyczyniają się do zmiany tej prawidłowości, bo są z założenia źródłem rozproszonym, co przekłada się również na bardziej demokratyczny podział korzyści. Dzięki takiemu rozwiązaniu, unika się kosztownych inwestycji, a korzysta z lokalnych zasobów energetycznych. Poprzez takie działanie redukuje się w sposób fundamentalny straty energii na przesyle, ponieważ jest ona zużywana w bezpośrednim sąsiedztwie jej wytwarzania.
W polskiej rzeczywistości inwestycje w odnawialne źródła energii stają się dla samorządów i lokalnych społeczności naturalnym wyborem. W praktyce inwestycja w farmy wiatrowe oznacza dla nich niewielkie ryzyko oraz niewielkie koszty własne – godząc się na lokalizację farmy wiatrowej mają zapewnione stabilne i przewidywalne źródło przychodów na kilkadziesiąt lat.
Jak zarabiać skutecznie – czyli tak dla innowacyjnych technologii
Dziś w Polsce mamy blisko 2.5 GW zainstalowanej mocy w energetyce wiatrowej. Analizując faktyczny wpływ energetyki wiatrowej zarówno na sieć, jak na dochody gmin należy zwrócić uwagę na ilość instalacji i niepokojące zjawisko napływu używanych turbin do Polski. Dla przykładu w Zachodniopomorskiem, które jest liderem w ilości zainstalowanej mocy (726 MW) pracują tylko 43 instalacje. Dla kontrastu w kujawsko – pomorskim działa aż 210 instalacji, ale moc zainstalowana wynosi tylko 281 MW. Skąd zatem ta dysproporcja? Wynika ona z faktu, że w zachodniopomorskim powstają nowoczesne, duże farmy wiatrowe (niewielka ilość turbin = duża moc).
Duże farmy wiatrowe, to nie tylko z punktu widzenia potrzeb sieci, dobre i stabilne źródło energii, ale też duże dochody dla gminy. Przy instalacji każdej turbiny wylicza się podatek należny gminie od wartości wieży i fundamentu. Dla nowych turbin praktyka pokazuje, że wynosi on ok 60-80 tysięcy rocznie od jednego wiatraka. Gmina Margonin otrzymuje z tego tytułu ponad 4 miliony złotych rocznie, gmina Wolin około 2,5 mln zł, gmina Kisielice i Wolin około 2,5 mln zł. Dla używanych turbin kwoty te mogą być kilkukrotnie niższe. Warto o tym pamiętać, wydając zgody na konkretną inwestycje.
Przyjaźnie dla środowiska, przyjaźnie dla społeczeństwa
Jak należy przeprowadzić inwestycję, by nie sprowokować protestów i tym samym problemów dla samorządu? Odpowiedź na to pytanie jest prosta – zgodnie z przepisami i zgodnie ze zdrowym rozsądkiem. Oznacza to troskę o ludzi, przyrodę i krajobraz, a także przekazywanie pełnej, rzetelnej informacji społecznościom lokalnym nt. przebiegu procesu inwestycyjnego. Komunikacja z mieszkańcami, rozmowy, transparentność dokumentacji, konsultacje społeczne – to obowiązkowy kanon dobrych praktyk postępowania przy tego typu inwestycjach.
Prawidłowo zaplanowane i zrealizowane inwestycje wiatrowe mogą funkcjonować z korzyścią dla lokalnej społeczności i środowiska, przyczyniając się do zrównoważonego rozwoju systemu. Energetyka wiatrowa nie wywiera negatywnego wpływu na zdrowie człowieka. Potwierdzają to aktualne raporty medyczne, środowiskowe, energetyczne, tworzone nie na zamówienie inwestorów, tylko rządów, operatorów sieci, czy renomowanych instytucji medycznych. Jednoznacznie wskazują one na brak podstaw do uznania farm wiatrowych za szkodliwe.
Firmy energetyczne eksploatujące energię wiatrową wskazują, że ich lokalizowanie w gminach będzie stymulować rozwój i powiększać dochody. To czasem jednak za mało, aby zdobyć poparcie członków lokalnych społeczności. Zwracają oni uwagę na takie czynniki, jak utrata wartości ziemi w sąsiedztwie farm wiatrowych i dewastacja krajobrazu. Ten ostatni argument podnoszony jest zwłaszcza przez mieszkańców regionów o walorach turystycznych, takich jak Suwalszczyzna czy Mazury. Według nich, po ulokowaniu farmy wiatrowej w sąsiedztwie danej miejscowości, jej atrakcyjność, jako celu wakacyjnych wyjazdów spada do zera. Wg. raportu firmy Ernst &Young „Wpływ energetyki wiatrowej na wzrost gospodarczy w Polsce” negatywne czynniki związane z takimi inwestycjami zostały wskazane głównie przez gminy, które nie posiadają farm wiatrowych na swoim terenie. Ilustruje to poziom stereotypów związanych z energetyką wiatrową, które niejednokrotnie nie znajdują swojego odzwierciedlenia w faktycznych doświadczeniach gminy. Mieszkańcy „wietrznych” gmin nie zauważają negatywnego oddziaływania, a jeśli pieniądze z podatków są mądrze zagospodarowane, to wiatraki stają się powszechnym pożądanym elementem lokalnej gospodarki i krajobrazu.