PSEW wspólnie z Ambasadą Wielkiej Brytanii zorganizował debatę ekspercką o morskich farmach wiatrowych i potencjale energetycznym Bałtyku. Relacja z niej ukazała się na łamach dziennika „Rzeczpospolita”.

Nasz kraj może dołączyć do potentatów w zakresie energetyki wiatrowej, z możliwościami zainstalowanej mocy większymi, niż ma obecnie Wielka Brytania – przekonywali dyskutanci. Warunkiem ściągnięcia inwestorów na Bałtyk są jednak stabilne regulacje.

Ich apetyt wzrósł po tym, jak w końcówce 2018 r. Ministerstwo Energii ogłosiło strategię energetyczną dla Polski. Jej projekt przewiduje, że do 2040 r. zbudujemy na Bałtyku ponad 10 GW mocy wiatrowych.

Inwestycje w sektor morskiej energetyki wiatrowej pochłaniają dziś miliardy dolarów. Z danych Bloomberg New Energy Finance wynika, że ulokowano w nim 25,7 mld dolarów w samym 2018 r. To wzrost o 14 proc. wobec 2017 r. Prym na morzu wiedzie dziś Wielka Brytania, ale gonią ją azjatyckie tygrysy takie jak Chin, Indie czy Tajwan.

Zdaniem Janusza Gajowieckiego z PSEW kluczowa dla rozwoju tego sektora w Polsce jest stabilność regulacji. W Polsce nabiera ona szczególnego znaczenia w kontekście doświadczeń branży wiatrowej na lądzie. – W przypadku Bałtyku nie stać nas na zamieszanie legislacyjne, jakie zgotowali decydenci farmom lądowym – zauważa Gajowiecki.

Kto chce inwestować w polski Bałtyk? Jakie korzyści dla polskiej gospodarki mogą z tego wyniknąć?

Całość debaty można przeczytać tutaj.