Rząd stawia na najdroższe technologie OZE i stara się zahamować rozwój sektora. Jeśli rozporządzenie dotyczące przyszłorocznej aukcji dla Odnawialnych Źródeł Energii zostanie opublikowane w takiej postaci jak wygląda przedstawiony do konsultacji projekt, to koszt produkcji zielonej energii w Polsce znacząco wzrośnie, a tempo rozwoju sektora spadnie.

Zgodnie z opublikowanym właśnie projektem rozporządzenia w sprawie wielkości i wartości aukcji dla OZE na rok 2017, Ministerstwo Energii zakłada głównie wspieranie technologii wykorzystujących do wytwarzania energii elektrycznej biogaz oraz biomasę. Wydaje się zapominać przy tym, że są to bardzo drogie technologie produkcji zielonej energii. Średni koszt uzyskania 1 MWh w tych technologiach to wg założeń rządu od 415 zł/MWh (biomasa) do 550 zł/MWh (biogaz rolniczy). Natomiast całkowita wartość aukcji dla tych technologii to aż 17,6 mld zł. Według wspomnianego projektu, w wyniku przyszłorocznej aukcji ma powstać 300 MW mocy w niedużych farmach fotowoltaicznych oraz tylko 150 MW mocy w nowych farmach wiatrowych, dla których koszt wytworzenia energii założono na poziomie odpowiednio 400 zł/MWh i 330 zł/MWh. Dla nich przewidziano jednak aukcje o wartości zaledwie 4,2 mld zł. Rząd stawia zatem na technologie droższe. Pytanie czy tak samo uważają odbiorcy energii elektrycznej, którzy za wybór droższych technologii zamiast tańszych, będą musieli zapłacić.

Dodatkowo należy też zwrócić uwagę, że rząd nie zgodził się na przejście ani jednej elektrowni wiatrowej funkcjonującej w systemie zielonych certyfikatów do systemu opartego na aukcjach. Taką zgodę wydano natomiast w stosunku m.in. do instalacji wykorzystujących biomasę i biogaz, co nosi znamiona dyskryminacji. Tym bardziej, że Ministerstwo Energii w dalszym ciągu nie podejmuje żadnych kroków, które mogłyby ustabilizować nadpodaż systemu opartego na zielonych certyfikatach grożącą bankructwem wielu funkcjonujących w tym systemie instalacji OZE.

Niezrozumienie budzi też znikomy wolumen zaproponowanych aukcji – łącznie dla nowych instalacji przewidziano ok. 680 MW. Do tej pory, średnioroczny przyrost mocy zainstalowanej w OZE, za okres 2010-2015 wyniósł ok. 883 MW/rok. Powody zahamowania dalszego rozwoju energetyki wiatrowej w Polsce są zupełnie niezrozumiałe, tym bardziej, że konstrukcja systemu aukcyjnego nie gwarantuje, że wszystkie instalacje, które wygrają aukcje zostaną zbudowane. We Włoszech wskaźnik ten wynosi na przykład ok. 50%. Propozycja jest więc tym bardziej kontrowersyjna, iż w ramach aukcji, którą rząd planuje przeprowadzić jeszcze w tym roku nie przewidziano powstania ani jednej nowej elektrowni wiatrowej. Ministerstwo Energii wydaje się zupełnie ignorować fakt, że przy tym tempie Polska nie ma szans na realizację swoich zobowiązań unijnych w zakresie udziału energii z OZE w krajowej produkcji energii elektrycznej.

Ogłoszenie projektu rozporządzenia zbiega się w czasie z komunikatem o opóźnieniu w realizacji kolejnej inwestycji w energetyce konwencjonalnej – Elektrowni Jaworzno. Obecnie, wielomiesięczne, a nawet kilkuletnie opóźnienia mają też takie inwestycje jak Elektrownia Kozienice, Elektrownia Stalowa Wola, Elektrownia Włocławek. Mocno niepewny jest również termin oddania do eksploatacji Elektrowni Opole. Oznacza to, że nowe elektrownie nie dostarczą do sieci mocy w ilości i w terminach jakie zakładał rząd i jak wymaga tego bezpieczeństwo dostaw prądu dla odbiorców. Krajowy System Elektroenergetyczny pilnie potrzebuje dodatkowych mocy wytwórczych, a w krótkim czasie zapewnić je mogą tylko elektrownie wiatrowe oraz fotowoltaiczne. Nawet Polskie Sieci Elektroenergetyczne informowały, że do 2020 r. chętnie widziałyby dodatkowe 2000 MW mocy z OZE.

Szczególnie bolesne jest zestawienie tego hamowania rozwoju sektora OZE, który mógłby dostarczać czystej i taniej energii, na potrzeby np. elektromobilności, czy ogrzewania, z informacjami o tragicznym stanie powietrza w największych aglomeracjach miejskich naszego kraju, które wg szacunków Światowej Organizacji Zdrowia powoduje ponad 40.000 zgonów rocznie.

Warto również zauważyć, że uzasadnienie do projektu rozporządzenia dotyczącego przyszłorocznej aukcji jest całkowicie niespójne. Rząd daje w nim bowiem do zrozumienia, że tylko energetyka wiatrowa, wśród różnych źródeł odnawialnych, jest niestabilna. To nieprawda. Energetyka wiatrowa to stabilne źródło energii, tylko nie da się nim centralnie sterować. To samo dotyczy też każdego innego odnawialnego źródła. Inne OZE, czyli m.in. źródła biomasowe oraz biogazowe, są z punktu widzenia PSE, tak samo niesterowalne jak wiatraki. Ministerstwo jednak planuje je rozwijać i to mimo, że także nie zapewniają stałego dostępu do energii elektrycznej odbiorcy końcowemu.

Uchwalenie rozporządzenia w projektowanym kształcie spowoduje nieodwracalne skutki dla rynku OZE w Polsce. Nawet jeśli rząd dopuści znaczną ilość wiatraków do aukcji dla OZE w 2018 roku, to wygrane projekty i tak prawdopodobnie nie powstaną, ponieważ na skutek uchwalenia ustawy antywiatrakowej inwestorzy nie zdążą uzyskać dla nich wymaganych pozwoleń eksploatacyjnych przed datą krańcową określoną w tej szkodliwej ustawie na 2019 rok. Nowych pozwoleń umożliwiających zrealizowanie inwestycji w latach 2018-2020 w nowocześniejsze i bardziej wydajne elektrownie wiatrowe żaden inwestor nie zdobędzie, ponieważ wyżej wymieniona ustawa antywiatrakowa zablokowała przygotowania jakichkolwiek nowych projektów.

Na skutek tej negatywnej polityki wobec branży OZE, a szczególnie wobec sektora wiatrowego, polskie społeczeństwo, pomimo poniesienia kosztu sytemu wsparcia nie uzyska korzyści jakie mógłby dać prawidłowo dobrany miks technologii odnawialnych. Projekt rozporządzenia ponownie i to szeroko otwiera system wsparcia dla dotowania współspalania – technologii, która nie daje nam żadnych trwałych i systemowych korzyści ani nie rozwiązuje żadnych problemów. Takich jak problem zwiększenia naszego bezpieczeństwa energetycznego, szczególnie w obliczu problemów przy realizacji inwestycji w źródła konwencjonalne. Zaproponowany miks technologiczny w aukcjach na 2017 r. nie pozwoli nam również na osiągnięcie korzyści zdrowotnych, dzięki dostarczeniu do systemu znaczących ilości czystej energii elektrycznej. Natomiast nieuniknione stanie się poniesienie dodatkowego kosztu wielomiliardowych transferów statystycznych, gdyż przy tak skonfigurowanych aukcjach, osiągniecie naszego celu unijnego w zakresie produkcji energii elektrycznej z OZE w 2020 r. staje się praktycznie niemożliwe.

Mamy nadzieję, że w toku konsultacji społecznych (pomimo, że mają one trwać zaledwie do 28 listopada) strona rządowa zrewiduje swoje podejście do tworzenia zrównoważonego miksu energetycznego w sektorze i weźmie pod uwagę wszystkie wyżej wymienione argumenty wywarzając system aukcyjny nie według kryterium mocy zainstalowanej w poszczególnych technologiach, ale według kryterium osiągniecia niezbędnych celów i minimalizacji kosztów przebudowy struktury całego sektora elektroenergetycznego. Zdaniem PSEW, aby się tak stało niezbędne jest zwiększenie wielkości aukcji dla nowych instalacji wiatrowych przynajmniej do średniorocznego poziomu nowych mocy dotychczas budowanych elektrowni wiatrowych, czyli ok. 680 MW/rok. Sektor OZE powinien rozwijać się w sposób zrównoważony, ze szczególnym uwzględnieniem najtańszej i najbardziej dojrzałej technologii, czyli lądowej energetyki wiatrowej. Jest to także jedyna technologia, która posiada potencjał, który może znacząco przyczynić się do spełnienia celów udziału OZE wyznaczonych dla Polski na 2020 rok.