Niemiecki rząd zrewidował podejście w sprawie sztywnej odległości farm wiatrowych od zabudowań mieszkalnych. Każdy z landów będzie mógł decydować, jak daleko takie instalacje będą lokalizowane.
Koalicja rządząca chadeków (CDU / CSU) i socjaldemokratów (SPD) porzuciła toczące się od kilkunastu miesięcy dyskusje o wprowadzeniu 1000 metrów jako minimalnej odległości farm wiatrowych od zabudowań mieszkalnych.
Decyzyjność w rękach landów niemieckich
Teraz każdy z niemieckich landów będzie mógł niezależnie przyjmować bardziej prorozwojową politykę planistyczną. W praktyce oznacza to możliwość budowania farm wiatrowych według dotychczasowych założeń, przy czym 1000 metrów przyjęto jako odległość maksymalną.
Jak wskazują niemieckie stowarzyszenia wiatrowe, takie podejście umożliwi budowę farm na lądzie na co najmniej 2% powierzchni poszczególnych landów. W efekcie energetyka wiatrowa na lądzie do 20150 roku będzie mogła czterokrotnie zwiększyć moce zainstalowane, dostarczając 770 TWh czystej energii w najtańszej dziś technologii wytwarzania.
Polskie samorządy też chcą planować samodzielnie
Oddanie decyzyjności samorządom lokalnym jest potrzebne także w Polsce. Liczymy na to, że rząd – zgodnie z obietnicą – zniesie sztywną barierę stawiania farm wiatrowych i pozwoli na ich budowanie w miejscach, gdzie zgadzają się na to mieszkańcy, i gdzie możliwe jest spełnienie rygorystycznych norm środowiskowych. Dzięki rozwojowi nowych farm budżety gminne zostaną zasilone miliardami złotych z podatków, inwestorzy stworzą nowe miejsca pracy, a mieszkańcy w sposób swobodny będą dysponować własną ziemią – komentuje Janusz Gajowiecki, prezes Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej.
Wprowadzenie w Polsce zasady 10H w lipcu 2016 r. doprowadziło do chaosu planistycznego w gminach. Efektem jest nie tylko zablokowanie nowych projektów wiatrowych w kraju, ale także brak możliwości lokalizowania w gminach już posiadających farmy wiatrowe jakichkolwiek inwestycji, w tym mieszkaniowych.
Skutki zasady 10H
[embedyt] https://www.youtube.com/watch?v=Ay2VieDSPMg[/embedyt]
Na problem ten wskazują także włodarze gmin zrzeszonych w Związku Gmin Wiejskich RP i Stowarzyszeniu Gmin Przyjaznych Energii Odnawialnej, które razem z PSEW apelowały do władz o zniesienie obostrzeń odległościowych dla farm wiatrowych w Polsce.
Apel samorządowców i inwestorów o zmianę ustawy odległościowej
Przypomnijmy, że nowelizację ustawy odległościowej zapowiadała wicepremier i minister rozwoju Jadwiga Emilewicz. Wskazała na możliwy termin wejścia w życie zmienionych regulacji z początkiem 2021 r.
Duży potencjał gospodarczy
PSEW szacuje, że po uwolnieniu regulacji w Polsce mogłoby funkcjonować nawet 22-24 GW mocy wiatrowych na lądzie. Na koniec 2019 r. było to ok. 5,9 GW. Obecnie, w wyniku aukcji z lat 2018-2019, budowane jest kolejne 3,2 GW nowych mocy, które już w 2022 roku zasilą polskie sieci czystą i tanią energią. Realizacja tych inwestycji pobudza polską gospodarkę dotkniętą spowolnieniem spowodowanym pandemią COVID-19. Umożliwienie dalszego rozwoju energetyki wiatrowej na lądzie wpłynęłoby na wzmocnienie pozycji krajowych dostawców i poddostawców w międzynarodowych łańcuchach, a także oznaczało wzrost zatrudnienia w sektorze do 42 tys. osób (obecnie 13-17 tys. pracowników).
Rozwój energetyki wiatrowej na lądzie wpłynąłby na wzmocnienie pozycji krajowych dostawców i poddostawców w międzynarodowych łańcuchach, a także wzrost zatrudnienia w sektorze do 42 tys. osób (obecnie 13-17 tys. pracowników).
Polska tym samym dołożyłaby swoją cegiełkę do budowania Europejskiego Nowego Ładu, który – zgodnie z nowym podejściem UE – powinien stać się drogą realizacji zarówno celów klimatycznych, jak i nową strategią przemysłową stymulującą ożywienie gospodarcze Europy w czasie kryzysu – podkreśla Gajowiecki.