Rozpoczęcie tworzenia polskiej energetyki wiatrowej na Bałtyku będzie impulsem rozwojowym dla licznych sektorów gospodarki. Narodowy program rozwoju, przyjęty na poziomie rządowym, byłby najbardziej efektywnym instrumentem realizacji istniejącego potencjału – takie wnioski płyną ze szczecińskiej konferencji „Narodowy Program rozwoju morskiej energetyki wiatrowej szansą dla polskiego przemysłu morskiego”.

Narodowy Program Rozwoju Morskiej Energetyki Wiatrowej to nie jest wyłącznie instrument służący budowie nowych mocy produkcyjnych dla wytwarzania energii elektrycznej – będę o tym przekonywał kierownictwo odpowiednich resortów – zadeklarował przewodniczący Parlamentarnego Zespołu Morskiej Energetyki Wiatrowej, Poseł Zbigniew Gryglas, podczas konferencji zorganizowanej przez Polskie Stowarzyszenie Energetyki Wiatrowej i Polskie Towarzystwo Morskiej Energetyki Wiatrowej, w dniu 15 lutego.

Według ostrożnych szacunków, do 2030 r. w polskiej części Bałtyku mogłyby powstać farmy wiatrowe o łącznej mocy zainstalowanej co najmniej 6 GW. W ocenie prezesa Polskiego Towarzystwa Morskiej Energetyki Wiatrowej Mariusza Witońskiego inwestycja tej skali oznacza stworzenie 77 tysięcy miejsc pracy, także w regionach węglowych, dla których może to być szansa na transformację gospodarczą i społeczną, a także dodatkowe 60 mld złotych wkładu do PKB oraz wpływy do budżetu z tytułu podatków VAT i CIT rzędu 15 miliardów złotych. Prezes Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej, Janusz Gajowiecki, zwrócił uwagę, że  w Polsce zidentyfikowano 78 przedsiębiorstw i instytucji, które mogą wejść do łańcucha dostaw offshore.

Planowanie i projektowanie instalacji zazwyczaj pochłania ok. 5 proc. kosztów całej inwestycji, a w kraju działa kilkanaście podmiotów, które z powodzeniem mogą wykonać ten etap całego programu.

Kolejnych kilkanaście firm może dostarczyć niezbędnych komponentów – od konstrukcji stalowych, przez elementy wirnika, generatora, przekładnie, systemy ich sterowania po osprzęt elektryczny. Po 2020 r. minimalna moc pojedynczej turbiny na morzu sięgnie prawdopodobnie 8 MW. Budowa samej wieży wiatraka tej wielkości wymaga 300-400 ton stali, a konstrukcja wsporcza to kolejne 750-1200 ton. Wiatraki o mocy 6 GW to milion ton konstrukcji stalowych, tworzonych w polskich stoczniach i portach.

W Polsce także działają firmy, zdolne dostarczyć osprzęt elektryczny i niezbędną infrastrukturę energetyczną, jak morskie stacje transformatorowe, ale przede wszystkim kable: średniego napięcia, łączące elementy farmy na morzu, podmorskie kable dla napięcia 220 kV do przesyłu mocy na ląd, oraz kable lądowe 220 i 400 kV, łączące morskie źródła z krajowym systemem.

W ocenie PTMEW polskie biura projektowe i stocznie powinny sobie bez problemu poradzić ze specjalistycznymi jednostkami: statkami, platformami, barkami do budowy i obsługi offshore. Na tej liście jest ponad 20 podmiotów, wliczając w to cztery główne polskie porty – Gdańsk, Gdynia, Szczecin, Świnoujście oraz pięć mniejszych portów, potrzebnych jako obiekty pomocnicze. Offshore wymaga budowy w nich zaplecza logistycznego, specjalnych nabrzeży i basenów oraz torów podejściowych.

Pięć wymienionych mniejszych portów – Darłowo, Ustka, Kołobrzeg, Łeba, Władysławowo – powinno w przyszłości stać się centrami bieżącej obsługi farm na Bałtyku. Dziś typowy okres eksploatacji farmy to 35 lat. Porty te będą więc miały zapewniony popyt na swoje usługi przez dekady.

Budowa morskiej energetyki wiatrowej wymaga stworzenia  rozbudowanego łańcucha dostaw. Stosowane na Zachodzie systemy wsparcia offshore silnie premiują wykorzystanie lokalnych możliwości w tym zakresie. Rozwiązania brytyjskie i francuskie przedstawił ekspert Parlamentarnego Zespołu ds. Morskiej Energetyki Wiatrowej Przemysław Kałek.

W Wielkiej Brytanii działa system kontraktów różnicowych (CfD). Inwestorzy zawierają je z państwową spółką celową „Low Carbon Contracts Company”. Jednak warunkiem uzyskania dostępu do systemu wsparcia jest uzgodnienie z rządem tzw. planu łańcucha dostaw, którego niezbędną częścią jest komponent lokalny. Przy czym w ostatnich projektach udział tego komponentu w łańcuchu dostaw sięgnął już 50%. Warto podkreślić, że polskie projekty już dzisiaj mogłyby startować z takiego pułapu zaangażowania komponentu lokalnego. Jest to możliwe właśnie dzięki temu, że polskie firmy już od lat skutecznie eksportują swoje produkty i usługi na rzecz farm wiatrowych powstających w Europie Zachodniej.

We Francji, w nowym systemie wsparcia dla OZE z 2016 r., na 100 punktów, możliwych do przyznania przy ocenie złożonych ofert, 40 można dostać za tzw. „walor przemysłowy i społeczny projektu”. Wcześniejsze projekty są w fazie preselekcji, a władze sformułowały pewne wytyczne przy ocenie ofert.  Przede wszystkim projekt ma „wnieść wkład w rozwój lokalny” oraz powinien „zaproponować innowacyjne rozwiązania, które pozwolą jak najlepiej wykorzystać potencjał obszaru inwestycji, biorąc pod uwagę kontekst ochrony środowiska i bezpieczeństwa morskiego”.

W oparciu o te przykłady Przemysław Kałek sformułował wnioski dla Polski, z których wynika przede wszystkim, że możliwe jest efektywne połączenie rozwoju morskiej energetyki wiatrowej ze wsparciem szerszych procesów gospodarczych i społecznych. Brytyjski model wsparcia jako zaaprobowany przez Komisję Europejską można z powodzeniem wdrożyć w Polsce, w ramach zapisów już istniejącej ustawy o OZE. Polski system także jest bowiem oparty o aukcje, w których wsparcie uzyskują ci wytwórcy, którzy będą w stanie produkować energię przy ustalonym przez rząd poziomie wsparcia.

offshoredlapolski.pl