Skutki rozprzestrzeniania się wirusa SARS-CoV-2 są już widoczne dla przemysłu wiatrowego. Tylko w trzecim tygodniu marca czołowi dostawcy elementów turbin zamknęli trzy fabryki w Hiszpanii. Wraz ze wzrostem liczby infekcji podobne decyzje mogą zapadać w kolejnych zakładach i krajach. To będzie miało wpływ na terminowe oddanie do eksploatacji nowych mocy wiatrowych w Polsce.
– Opóźnienia logistyczne w europejskim łańcuchu dostaw nakładają się na wcześniej obserwowane spowolnienie produkcji przemysłowej w Chinach. Dodatkowo, przy coraz większej liczbie osób objętych kwarantanną, liczymy się także z możliwością opóźnień w realizacji prac serwisowych i instalacyjnych. Dlatego polska branża wiatrowa, która po aukcjach w 2018 i 2019 r. realizuje największe w historii inwestycje w nowe moce OZE, jest zmuszona prosić o przesunięcie terminów ustawowych na dostarczenie pierwszej energii do sieci – tłumaczy Janusz Gajowiecki, prezes Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej (PSEW).
Propozycje PSEW do przygotowywanej specustawy, której celem jest przeciwdziałanie skutkom gospodarczym COVID-2019, zakładają wydłużenie o maksymalnie 12 miesięcy czasu na dostarczenie pierwszej energii do sieci dla nowych mocy wiatrowych. Przy czym każdy z inwestorów, powołując się na stan zagrożenia epidemicznego, sam musiałby określić wielkość opóźnienia i wnioskować o zmianę harmonogramu do prezesa URE nie później niż do końca 2021 r. Taki wniosek można byłoby złożyć tylko raz.
Dłuższe terminy miałyby objąć farmy z kontraktem wygranym w aukcjach, dla których niedotrzymanie zadeklarowanych wcześniej terminów jest zagrożone karą finansową, ale także te budowane w oparciu o mechanizmy rynkowe.
– Dzisiaj widzimy ryzyko niedotrzymania terminów przez kilka podmiotów, które na rynku polskim podjęły się zabezpieczenia swojej inwestycji bez udziału państwowych subsydiów. Chodzi o inwestycje w farmy wiatrowe powstające w oparciu o korporacyjne umowy sprzedaży energii pomiędzy producentem, a bezpośrednim odbiorcą czystej energii – precyzuje Janusz Gajowiecki.
Ze względu na podjęte działania mające na celu zahamowanie rozprzestrzenianie się wirusa SARS-CoV-2, sparaliżowane zostały także prace polskich firm serwisowych i instalacyjnych. Ekipy polskich firm serwisowo-instalacyjnych, które realizują inwestycje w Europie, mają dziś zakaz swobodnego przemieszczania się do innych krajów europejskich. Chociaż branża wiatrowa rozumie zasadność wprowadzenia takich środków prewencyjnych, to jednocześnie zwraca uwagę na możliwą utratę konkurencyjności polskich wykonawców. Dlatego PSEW widzi konieczność wprowadzenia do specustawy możliwości wyłączenia spod kwarantanny członków ekip serwisowych realizujących prace w krajach UE, podobnie jak ma to miejsce w przypadku kierowców prowadzących pojazdy w międzynarodowym transporcie drogowym.
Jednocześnie branża wiatrowa analizuje możliwości przeprowadzenia aukcji OZE, które rząd zapowiedział na 2020 r. Przypomnijmy, że wstępnie sygnalizowano przeprowadzenie dwóch tur aukcyjnych w koszyku wiatrowo-fotowoltaicznym w czerwcu i grudniu tego roku.
– Jedno jest pewne. Pomimo widocznego już dziś w gospodarce spowolnienia nie możemy rezygnować z ambicji związanych z transformacją polskiej energetyki. Tylko zwiększanie udziału zielonej energii w krajowym miksie energetycznym, w tym stały przyrost najtańszych źródeł wiatrowych, może zapewnić konkurencyjność polskiej gospodarki w przyszłości – dodaje Janusz Gajowiecki.